Sucha pastela to narzędzie, które może dać wiele radości
podczas tworzenia, a efekty nią uzyskane są jedyne w swoim rodzaju. Abyśmy
mogli w pełni korzystać z zalet tej techniki warto wybrać pastele dobrej jakości.
W większości przypadków zły zakup spowoduje zniechęcenie i zawód. Dlatego zanim
kupimy swój zestaw pasteli, poczytajmy opinie o poszczególnych firmach i
zdecydujmy, mając jakąkolwiek wiedzę w temacie. To tyczy się właściwie
wszystkich narzędzi artystycznych, nie kupujmy w ciemno, tym bardziej, jeśli cena jest niewielka.
Jeśli dopiero zaczynamy przygodę z techniką najlepszym
rozwiązaniem będzie zakup średniego zestawu- 24 lub 36 sztuk, abyśmy mieli możliwość
skorzystać z odcieni każdej barwy. Gdy zobaczymy jakie możliwości daje
narzędzie, sprawdzimy się w pasteli, dokupmy pojedyncze pastele komponując
własną gamę, która najbardziej odpowiada nam i tematyce, w której tworzymy.
Gdy zdecydowałam się, że zacznę naukę pracy z pastelą,
zakupiłam zestaw 24 sztuk firmy Kooh-i-Noor. Po ćwiczeniach, opanowaniu
techniki zaczęłam kupować po kilka sztuk sztyftów firmy Winson&Newton oraz
Renesans, aby mieć porównanie tych z nieco wyższej półki i niższej.
W prezencie od narzeczonego dostałam zestaw portretowy 30
sztuk firmy Rembrandt (Talens). Mając do dyspozycji taką kolekcję długo
kupowałam jedynie pojedyncze kolory W&N, K-i-N, rzadko Renesans. Kiedyś
wpadły mi w ręce sztyfty Mungyo, więc wybrałam kilka kolorów dla siebie.
Z racji tego, że kompletowanie swojej kolekcji jest zajęciem
wciągającym i właściwie nigdy się nie kończy, zakupiłam w sklepie 36 sztuk
pasteli Reeves. Ostatnim natomiast zakupem był zestaw 12 sztuk z gamy brązów
K-i-N.
Poniżej przedstawiam wspólne zestawienie pasteli:
Opowiem po krótce o tym, z czym się spotkałam i jakie są
moje spostrzeżenia na temat ważnego wyboru pasteli
Reeves 36 soft pastels
Zakupiłam ten zestaw w stacjonarnym sklepie plastycznym.
Cena była bardzo korzystna (32 zł), czytałam kilka dość dobrych opinii, a
sprzedawca zapytany przeze mnie o porównanie jakościowe powiedział, że są
podobne do K-i-N. Nic bardziej mylnego. Tych kredek nie można nazwać pastelami.
Jak dla mnie jest to po prostu kreda, nadająca się jedynie do smarowania po
chodniku i takie też zastosowanie u mnie znalazły. Nie polecam tej firmy,
należałoby się trzymać od tych kredek z daleka. Jakie są? Suche, kruche, słabo
napigmentowane, gruboziarniste, nie trzymają się papieru, nie wcierają w
kartkę, zostawiają znikomy ślad. Okropne! 1000 razy NIE dla tej firmy.
Mungyo
Koreańskie pastle o niskiej jakości i cenie. Mam tylko kilka
sztuk, więc nie będę się rozwodzić nad nimi. Generalnie służą mi gdzieś tam w
tle, aby zamalować większą powierzchnię. Dość mocno się sypią, trzymają papieru
może w 30%, są drobniej zmielone niż Reeves, ale nie na tyle, aby pracowało się
nimi w pełni komfortowo. Pigmentacja średnia, biel bardzo kiepska,
przybrudzona.
Renesans
Polska firma, której produkty należą do tych tańszych. Suche
pastele przez nią oferowane są tłustsze niż większość, zostawiają trwały, mocny
ślad, są dobrze napigmentowane, a ich gama barwna jest mocno przygaszona.
Przeważają zielenie i brązy- kolory ziemi, jest sporo różu i czerwieni. Ogólnie
rzecz biorąc są to pastele średniej jakości, raczej przy tej granicy mniej
korzystnej. Największą ich wadą jest to, że są bardzo kruche. Każde odklejenie
papierka, który dodatkowo jest mocno przyklejony, skutkuje pokruszeniem na
mnóstwo małych kawałeczków, więc po co je kupować? Noo może dla niektórych
kolorów, bo są ciekawe ;) Biel jest mocno kryjąca, na fakturowanym papierze
zakryje bez problemu jego pory. Mogę powiedzieć, że polecam, jeśli mamy możliwość
kupić gdzieś na sztuki kilka kolorów, aby porównać do reszty, zobaczyć jak nam
się rysuje, ale całego zestawu kupować raczej nie warto.
Kooh-i-Noor Toison D’or
Pastele najczęściej spotykane w naszym kraju, najłatwiejsze
do dostania, chyba w każdym sklepie plastycznym można kupić zestawy i na
sztuki. Posiadałam kiedyś jakiś mały zestaw tych pasteli, kiedy jeszcze nie
korzystałam z tej techniki. Ot takie tam urozmaicenie, bardzo rzadko po nie
sięgałam. Kiedy zakupiłam swój kolejny zestaw 24 sztuk i zaczęłam poważniej się
tym zajmować, doceniłam po raz kolejny dobrą jakość w stosunku do niewysokiej
ceny, jaką oferuje ta firma. Myślę, że jeśli ktoś zaczyna przygodę z pastelą,
to jest to godna polecenia firma. Poniżej jej jakości nie warto schodzić, jeśli
myślimy o kompletnym zestawie. Pigmentacja tych sztyftów jest bardzo dobra, są
one dość drobno zmielone, czasem zdarza się jakieś grubsze ziarenko, no bywa. Kruszą
się, owszem, alw bez przesady. Kolorów jest mnóstwo, jednak mi nie do końca
odpowiadają brązy. Jest wiele czerwonawych, albo wpadających w fiolet brązów.
Mimo to kupiłam zestaw tej firmy, zawierający 12 sztuk pasteli w odcieniach
brązu i wiele z nich używam i lubię. Nie są idealne, ale biorąc pod uwagę ich
dostępność, cenę, to jednak rewelacyjne rozwiązanie, tym bardziej, że firma
rozwiązała w końcu problem ze zbyt mocnym klejem na sztyfcie. Obecnie używają
foliowej naklejki, perforowanej w kilku miejscach, więc łatwo je wydobyć z
opakowania bez zniszczenia.
Talens Rembrandt Portrait Selection 30
Stosunkowo drogi komplet ok. 160 zł, o bardzo przyjemnej
gamie barwnej. Biel i czerń znakomitej jakości. Pastele są nieco bardziej
miękkie od K-i-N, drobniej mielone i pigmentacja jest nieco lepsza. Mają
szeroki wybór kolorów przy zakupie na sztuki i są to kolory naprawdę miłe dla
oka. Papierek nie przylega zbyt mocno do sztyftu, kruszą się, ale w niewielkim
stopniu, raczej nie osypują i przylegają dobrze do papieru. Mimo, że są
polecane jako jedne z lepszych, wydaje mi się, że to okrojona opinia, powinno
być „jedne z lepszych, łatwo dostępnych w Polsce pasteli suchych”. Odnoszę też
wrażenie, że cena nie do końca jest adekwatna do jakości. Wg mnie są lepsze od
K-i-N, ale jeśli 36 sztuk K-iN kosztuje nieco ponad 50zł, a 30 sztuk
Rembrandtów ok.160 zł, to porównując ich jakość najrozsądniej gdyby ich cena
nie przekraczała 100zł za ten zestaw. Niemniej jednak polecam, jeśli ktoś ma
ochotę wydać taką kwotę, na pewno będzie zadowolony. Ja dostałam je w prezencie,
lubię je, jednak mając 160zł do wydania na pastele na pewno dokonałabym
rozsądniejszego zakupu ;)
Winsor&Newton
Wyższa półka pasteli, cena wyższa (ponad 200zł za 36 sztuk).
Jak widzę trudno je dostać na sztuki, więc mam to szczęście, że mogę je kupić
stacjonarnie u siebie. Cena to 6-7zł za sztukę, czyli stosunkowo dużo. Co za tą
kwotę mamy? Wspaniałe, wyraziste barwy, miękką konsystencję- niemal aksamitną, doskonałą
pigmentację. Mają wady? Mają, cena, ale rozumiem, to jest jedna z lepszych
firm, ale przez swoją aksamitność i niespotykane krycie są mało wydajne. No i
niestety z racji miękkości dość mocno się kruszą. Jestem w stanie przymknąć na
te wady oko, bo ślad jaki zostawia sztyft tej firmy wywołuje uśmiech na twarzy J A gama barwna zawiera
i piękne soczyste kolory , jak też przygaszone brązy.
To wszystko w tej chwili, z innymi firmami nie miałam
jeszcze do czynienia, choć chętnie bym wypróbowała pasteli Sennelier, Faber
Castell i Caran D’ache. Nie wiem co będzie moim następnym zakupem, będę musiała
przetrawić temat dłuższy czas.
Podsumowując, jeśli chcemy zacząć i jesteśmy przed zakupem
pasteli, moją radą jest wybór zestawu 24 lub 36 sztuk firmy Kooh-i-Noor lub
lepszej, jeśli mamy większy budżet. Na pewno nie opłaca się kupować czegoś
gorszego i sporo tańszego. Do zestawu możemy dokupić po 3-5 sztuk kilku innych
firm, aby mieć porównanie i w razie rozwoju zabawy w pasję wiedzieć w którą
stronę podążać.
Jeżeli chodzi o portrety zwierząt niezbędne będą pastele w
kredce, ale o nich będzie osobny post.
Witam:)
OdpowiedzUsuńPastele suche są jedną z moich ulubionych technik:) Rysować nimi zaczęłam niecałe pół roku temu na razie używam pasteli koh-i- noor i tak jak piszesz są bardzo dobre i tanie. Mam jeszcze aż jedną sztukę pasteli rembrant i chyba dokupię więcej bo maja wspaniałe kolory:)
Świetny blog dopiero teraz na niego trafiłam i na pewno często będę tu zaglądać :) Pozdrawiam
Z przyjemnością czytaliśmy Pani wpis:)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszamy do naszego sklepu po pastele Sennelier!
Firma Renesans nieustannie rozwija swoje produkty. Pastele produkowane są z użyciem polskiego kaolinu wydobywanego na Śląsku, stąd musieliśmy zakupić odpowiednie maszyny do właściwego ucierania go z pigmentami. Na Pani zdjęciu są jeszcze pastele z dawnej partii (ze starą etykietą) stąd chętnie prześlemy próbki tych bieżących, których produkcja rozpoczęła się w 2014 roku. Zapraszamy do kontaktu :) Pozdrawiam, Cristiano Piccinini
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMi kooh-i-noor nie przypadły coś do gustu,zbyt twarde.
OdpowiedzUsuńWpadł mi w łapki mały zestaw renesansòw a rembrandty mam dokupione na sztuki.
Renesansy są całkiem niezłe, troszkę tłustawe,ale dobrze kryją- moim zdaniem biją na głowę czeską firmę i mam chyba te z nowszej serii,ne krusza się...Rembrandty są dobrej jakości i też dobrze napigmentowane,lubię je:)
Ja zaczęłam swoją pastelową przygodę od KiN, których do tej pory nadal dość często używam jako ''bazę' obrazów - bo są twardsze, a tym samym w mniejszym stopniu zapełniają pory kartki i pozwalają na dalsze warstwy. Dalej pracuję z Sennelierami, w których konsystencji i nasyceniu po prostu się zakochałam. Jest to jeszcze większy wydatek niż najdroższe pastele, jakie wymieniłaś w poście (ok. 8,5-9 zł za sztukę) ale nie wymieniłabym ich już na żadne inne... Gama barwna jest naprawdę spora, obejmuje i kolory ziemi, i niesamowicie nasycone czerwienie i pomarańcze czy pastelowe, jasne błękity i fiolety, najgłębszą czerń z jaką do tej pory się spotkałam... Z drugiej strony chętnie spróbowałabym którychś nieco tańszych pasteli artystycznych, żeby przekonać się, czy nie przepłacam! :)
OdpowiedzUsuń