niedziela, 28 grudnia 2014

Papier do pasteli

Papier do pasteli ma wiele funkcji, które sprawiają, że używanie suchych pasteli na zwykłym gładkim brystolu traci zupełnie sens. Owszem, możemy coś narysować i na białym papierze do drukarki, ale w jakim celu?
Wydaje mi się, że siadając do jakiejkolwiek pracy plastycznej, naszym założeniem jest to, aby ją ukończyć i aby przetrwała ona choć sam proces tworzenia, co w przypadku pasteli i pierwszej lepszej kartki jest mocno wątpliwe.
Specjalny papier do pasteli ma za zadanie utrzymać pigment dzięki swojej fakturze, podkreślać wyjątkowość śladu zostawionego przez sztyft, wpłynąć pozytywnie na trwałość skończonej pracy. Zazwyczaj wybieramy papier kolorowy, a odpowiednia barwa znacząco wpływa na końcowy efekt. Ja uwielbiam pracować na papierze w odcieniach szarości, brązów, często też używam czarnego. Na szarym podłożu nasz obiekt jest najważniejszy, wybija się z jednolitego tła, a barwy pasteli są mocno podbite przez stonowany kolor. Biel staje się wyrazista i mocno odznacza się w pracy.
Papieru do pasteli jest na rynku mnóstwo. Mamy bloki w różnych formatach, białe, barwione i zebrane w różne gamy kolorystyczne, czarne, są arkusze, które można zakupić pojedynczo, zazwyczaj wielkości A4, 50x70 cm lub 70x100 cm.
W Polsce najpopularniejszy zdaje się papier Canson Mi-Teintes, jest chyba najłatwiej dostępnym w sklepach plastycznych podłożem do pasteli. Występuje on w 50 barwach, formatach (od A4 do 75x110 cm), można go kupić w blokach lub pojedyncze arkusze. Jego gramatura to 160 g/m2. Zawiera w sobie 50% bawełny, jest bardzo odporny na ścieranie, nie zawiera kwasów, a jego faktura plastra miodu pozwala utrzymać pigment pasteli i w wielu przypadkach zwiększa atrakcyjność gotowej pracy. Gama kolorystyczna tego papieru jest bardzo przyjemna dla oka (Color Chart), każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Cena za arkusz 50x65 cm to ok. 5 zł, czyli niewiele. Bardzo lubię ten papier, jednak dla mnie sporą wadą jest tłoczony napis z brzegu papieru, który zawsze odcinam. Nieraz jest to 1 cm, nieraz więcej (zależy w jakiej odległości od brzegu jest umieszczony napis). Jak dla mnie jest to spora niedogodność, tym bardziej, że u mnie w sklepie dostępny jest w formacie 50x65 cm, czyli jest 5 cm mniejszy niż np. Fabriano, a dodatkowe centymetry odpadają z powodu tego tłoczenia. Przykładowa praca wykonana na Canson Mi-Teintes:


Kolejnym papierem, który dość łatwo można zakupić w sklepach plastycznych jest Fabriano Tiziano. Tak samo jak Canson ma gramaturę 160 g/m2, jest bezkwasowy, jednak ma o 10% niższą zawartość bawełny. Faktura jest troszeczkę mniej przyjemna do rysowania, bo „dziurki” są głębsze. Gama kolorystyczna jest uboższa i dla mnie nieco mniej atrakcyjna, jednak zawsze coś z niego wybiorę (Color Chart). Cenę ma podobną do Cansona za arkusz 50x70 cm. Jest sprzedawany w formacie A4, 50x70 cm, 70x100 cm oraz w blokach o różnej kolorystyce. Nie ma żadnych tłoczeń i oznaczeń, w całości można go wykorzystać do pracy. Poniżej starsza praca wykonana na Fabriano Tiziano:


Ostatnio moim ulubionym papierem stał się welurowy papier niemieckiej firmy Hahnemuhle. Jest to podłoże o gramaturze 260 g/m2, jednak jest bardzo delikatny. Ma się wrażenie, że na papierowym podkładzie przyklejona jest po prostu tkanina welurowa. Także papier ten nie ma faktury jak większość papierów do pasteli, on jest mięsisty, gładki, ponieważ włosie jest równej długości. Sprzedawany jest w blokach w trzech rozmiarach (biały i kolorowy) oraz w arkuszach wielkości 50x70 cm (powyżej 15 zł za sztukę). Występuje jedynie w 10 kolorach, jednak są na tyle neutralne, że bez problemu można wybrać odpowiedni odcień i do portretu, do pejzażu i martwej natury (Color Chart). Niestety bardzo łatwo go zniszczyć, sam nacisk ręki powodować może odgniecenia na arkuszu, a szkic należy wykonywać bardzo rozważnie, gdyż wymazanie czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe. Dodatkowym minusem jest to, że ciężko na nim rysować pastelami w kredce. Używam pasteli Derwent oraz Gioconda Kooh-i-Noor i obie firmy kiepsko sobie radzą na włochatym welurze. Nawet mocny nacisk nie spowoduje, że ślad będzie doskonale widoczny i nasycony, dlatego detale mogą być problemem. Sztyfty firm Kooh-i-Noor, Rembrandt, Winsor&Newton, Renesans są bardzo dobrze widoczne i zostawiają wyraziste kolory.  Kolejną cechą papieru welurowego jest to, że pasteli nie da się na nim rozetrzeć. Dla mnie to jednocześnie i wada i zaleta, pracuje się kreską, co mi w zupełności odpowiada przy malowaniu obiektu, przy tle hmmm no inna sprawa, bo jednak wolałoby się je rozetrzeć. Poniżej przedstawiam konia arabskiego na jesiennym tle, które zostało namalowane plamą prosto ze sztyftów. W tle są 3 lub 4 warstwy pigmentu. Praca na tym papierze bardzo się różni od tych, z którymi miałam wcześniej styczność, ale mimo niedogodności, bolącej ręki i delikatności uwielbiam go za efekty, jakie można osiągnąć. Do portretów zwierząt jest wręcz idealny, sierść zyskuje na miękkości, można świetnie oddać jej strukturę.


Przedstawione przeze mnie papiery do pasteli są tymi, które na stałe zagościły w mojej twórczości. Innych nie będę opisywać, bo albo nie miałam z nimi do czynienia, albo zbyt rzadko ich używałam.
Wiem na pewno, że spróbuję w najbliższej przyszłości papieru, który wydaje się być idealny przy mojej tematyce, jednak jest trudno dostępny i stosunkowo drogi. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła opisać moją przygodę z Pastelmat Clairefontaine :)


czwartek, 18 grudnia 2014

Jak narysować wilka ołówkiem?

Wilk z profilu jest stosunkowo łatwy do przedstawienia. Nie ma tu skomplikowanych stawów, które byłyby widoczne, skrótów anatomicznych mogących sprawić problem. Jednak jest dużo sierści, której rysowanie, szczególnie ołówkiem może okazać się nieco żmudnym zadaniem.
Na zdjęciu, z którego korzystałam widnieje skupione, patrzące przed siebie zwierzę. Aby stworzyć portret w oparciu o fotografię potrzebujemy:
-papieru dowolnej wielkości, która nam odpowiada (ja wybrałam Fabriano Accademia w rozmiarze 30x40 cm)
-ołówków, w zależności jakie lubimy, na pewno przynajmniej jeden miękki 6B lub 7B, twardy B lub 2B oraz ołówek automatyczny lub taki, którym będzie nam wygodnie operować przy rysowaniu sierści
-ręczniki papierowe
-patyczek kosmetyczny
-gumki: chlebowa i zwykła
-biały długopis żelowy (jest to rzecz zbędna, ale całkiem przydatna)
-wybrane zdjęcie, no chyba, że wybieramy się do ZOO lub lasu ;)
Jeśli korzystamy z fotografii, dokładnie przyglądamy się zdjęciu i zaznaczamy główne figury geometryczne, wpisujące się w sylwetkę zwierzęcia. Możemy sobie je narysować w dowolnym programie graficznym lub na wydrukowanym zdjęciu.
Następnie umieszczamy miękkim ołówkiem owe figury z zachowaniem proporcji na naszej kartce (możemy je sobie zmierzyć ołówkiem) Rysujemy też linie proste, biegnące wzdłuż krawędzi pyska, karku, szyi. Jest to główny zarys naszej pracy.



Następnie sprawdzamy poprawność proporcji naszych figur oraz długość linii. Po tej czynności prowadzimy płynne linie, zarysowując kontury zwierzęcia z uwzględnieniem pomocniczych figur. Staramy się prowadzić kreskę starannie, dobrze przyglądając się zdjęciu. W miejscach występowania dużej ilości sierści nie musimy zwracać zbyt dużej uwagi na szczegóły. Robimy to twardym ołówkiem.



Kiedy mamy zaznaczone kontury i nasz szkic jest prawie gotowy, możemy wymazać linie pomocnicze oraz zaznaczyć na rysunku najciemniejsze partie, aby nie przeoczyć niczego w następnych etapach. Mrużąc oczy i spoglądając na zdjęcie doskonale zauważymy fragmenty o największym zacienieniu. Zaznaczamy je więc na rysunku prowadząc kreskę zgodną z kierunkiem, w którym rośnie sierść wilka,




Dobrze byłoby zająć się tłem, jeśli mamy ochotę uwzględnić je w naszym rysunku. Dla mnie tło w przypadku fragmentów jasnej sierści jest niezbędne- możemy później poszczególne włosy wyciągnąć gumką z tła. Moje tło zostało wykonane najpierw przy użyciu ołówka 6B. Po zarysowaniu całej kartki użyłam ręcznika papierowego, aby rozprowadzić równomiernie grafit. Następnie nałożyłam kolejną warstwę ołówkiem automatycznym, roztarłam uzyskując efekt rozmycia i gumką chlebową dodałam refleksy światła na dalszym planie.



Po ukończeniu tła zabieramy się za szczegóły wilk. Ja zaczęłam od nosa, który jest jednym z najciemniejszych  elementów rysunku. Ponadto znajduje się po lewej stronie, a zatem z racji tego, że jestem praworęczna jest mi łatwiej rysować od lewej do prawej. Nakładałam kreski ołówkiem B, uwzględniając ciemniejsze plamy, korygując siłę nacisku ołówka. Delikatnie roztarłam całość palcem i nałożyłam kolejną kreskę ołówkiem automatycznym, wykańczając dany fragment. Następnie użyłam gumki chlebowej, aby zaznaczyć strukturę nosa. Można też użyć białego żelopisu, aby uzyskać refleksy na nosie.


Przechodzimy do pyska. Tu jest zabawa z kreskami i krótką sierścią, bywa wyczerpująca ;) Zapewne nieco czasu zajmie wycieniowanie tego elementu.


Następnie rysujemy sierść wokół oka. Zawsze najpierw zajmuję się okolicą gałki ocznej, dopiero później zabieram się za sam organ, wydaje mi się, że łatwiej uzyskać harmonijną całość. Delikatnie zaznaczamy ciemne fragmenty u góry- zacienioną włosami tęczówkę, źrenicę, następnie rozcieramy patyczkiem kosmetycznym, aby uzyskać gładkie przejścia. Dopracowujemy źrenicę, wymazujemy miejsca, w których są jasne plamki tęczówki oraz te, w których odbija się światło. Najjaśniejszy punkt oka możemy wykończyć żelopisem.


Po oku rysujemy sierść na czole, uszach, szyi. To żmudna część naszej pracy. Włosy okrywowe z pyska przechodzą w okolicy szyi we włosy puchowe. Podszerstek jest miękki i puchaty. Jego strukturę możemy dobrze oddać rysując ciemne miejsca pod kępkami włosów. Rysujemy miękkim ołówkiem nieregularne V i zacieniamy je.


Następnie rozcieramy grafit patyczkiem kosmetycznym.


Zaostrzoną gumką chlebową wymazujemy białe włosy na szyi i karku.


Dokańczamy rysowanie włosów w pozostałych fragmentach, korygujemy błędy, dopracowujemy 
i rysunek jest gotowy.


Mam nadzieję, że komuś przydadzą się tego typu wskazówki. To moja pierwsza taka instrukcja, więc jeśli ktokolwiek miałby jakieś sugestie, proszę o podzielenie się nimi.






środa, 17 grudnia 2014

O rysowaniu z natury

Jestem w trakcie przygotowań postu o tym jak narysować wilka. Niestety ani czas nie jest sprzyjający, ani okoliczności. Wszak dziecko musi być wybawione, nakarmione, a pierogi same się nie zrobią. 
Dlatego chciałabym dziś poruszyć kwestię istoty rysowania z natury, szczególnie dla rozwijania umiejętności przy twórczości w konwencji realizmu. Kiedy zaczynamy przygodę ze sztuką, zazwyczaj chcemy przedstawić rzeczywistość jak najwierniej, taką, jaką ją widzimy. Wielu początkujących artystów skupia się na tym, aby odwzorować naturę lub zdjęcie. Ja uwielbiam realizm i tworzę swoje prace w oparciu o niego, choć bardzo lubię też swobodne szkice węglem jako wyrażenie siebie i swojej istoty. Malarstwo na dużym formacie, z rozmachem, swobodą i lekkością sprawia mi ogromną radość, choć nie dysponuję zbyt dużą ilością czasu, aby starczyło go na moje dwie ulubione wersje sztuki. Realizm jest dla mnie poniekąd jak rozwiązywanie krzyżówki ;) Wymaga skupienia, rozwagi i wciąga, po prostu wciąga, bo człowiek naturalnie stawia sobie cel i chce go wypełnić. Celem może być jak najwierniejsze przedstawienie obiektu, może być też przedstawienie własnej wersji, może być to skupienie się na dopracowaniu swojego sposobu na sierść lub rozwiązanie innej problematycznej dla nas kwestii.
Jest jedna pewna ważna rzecz, która kształtuje każdego artystę sięgającego po węgiel, pędzel czy inne narzędzie- mianowicie tworzenie z natury. Widzimy kształt, widzimy jak światło pada na modela, wszystko jest trójwymiarowe, głowa pracuje na wyższych obrotach. To jest to, co wyrabia oko i ćwiczy rękę. Wiadomo, teraz jest wygodniej, mamy zdjęcie cyfrowe, nie trzeba go nawet drukować i możemy w ciepłym domu, pracowni przystąpić do pracy. Komu chciałoby się teraz wybrać do ZOO? Mi nie za bardzo. Cenię sobie bardzo możliwość pracy na podstawie zdjęcia, korzystając z niego "dosłownie" lub wzorując się, a mimo wszystko kusząc się na własną interpretację. Mimo wszystko nic nie zastąpi obserwacji natury (w moim przypadku, bo rysuję jedynie zwierzęta) lub martwej natury.
Rysowanie na podstawie żywego modela (lub martwego w przypadku dzbanka i szmatki ;)) jest jedną z pierwszych dobrych rzeczy, które może zrobić dla siebie każdy początkujący. Każdy zaawansowany, mający setki zarysowanych kartek też powinien wg mojej opinii korzystać z okazji, aby stworzyć coś w oparciu o prawdziwy świat.
Ucząc się rysowania na podstawie "prawdy" uczymy oko i mózg nie kopiowania, a uwagi, kojarzenia faktów, uchwycenia momentu (np. przy żywych istotach, które są od nas niezależne i mają swoją wolę co do poruszania się ;)). Mając wiele sesji z prawdziwym modelem wiemy jak powinien wyglądać z każdej strony, nie tylko od tej, którą zajęliśmy się przy tworzeniu swojej pracy. 
Myślę w obecnej chwili, że jest to prawdziwy sekret naprawdę dobrego szkicu, jaki możemy wykonać. Zaznaczymy to, co widzi nasze oko i mózg, nie to co jest nam tak jakby podane na tacy. Nasza głowa, po długiej praktyce oczywiście, sama tak naprawdę podyktuje nam odpowiednie rozwiązanie, bo uczymy się widzieć naprawdę. Pamiętamy sekwencję, a nie jeden obraz, jaki ukazał się naszym oczom.
Każdemu początkującemu będę polecać zawsze tego typu ćwiczenia, choć zdaję sobie sprawę, że (szczególnie w przypadku zwierząt) jest to trudne, nie do końca wygodne. Jednak jeśli chcemy się rozwijać, dobrze choć naszkicować naszego psa, kota, królika. Na początku w czasie snu, później może spróbować innych sytuacji. Jest to naprawdę nieoceniona pomoc w dalszym postępie i myślę, że każdy ją doceni prędzej czy później.
Poniżej moje szkice z roku 2008, więc bardzo stare. 


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Zacznijmy

Zacznijmy od tego, że trochę komplikacji życiowych spowodowało, że postanowiłam utrwalić swoje przemyślenia na temat twórczości. Ponadto chciałabym pomóc komuś, kto chciałby zacząć rysować, a często nie wie jak się za to zabrać Może moje wskazówki będą dla kogoś wartościowe i dzięki nim będzie mógł wejść na nową ścieżkę w swoim życiu i zająć się sztuką.
Tymczasem zapraszam do obejrzenia kilku moich prac które stanowią jakąś zapowiedź, czego możecie się spodziewać ;)