Dawno temu wspominałam o malarstwie akwarelowym, o moich
początkach z tą techniką i pierwszych zakupach.
W tym momencie chciałabym zaktualizować te informacje i podzielić się ze
wszystkimi moimi spostrzeżeniami, dotyczącymi akwareli.
Po Cotmanach Winsor&Newton dokupiłam sobie kilka tubek
kolorów Talens Van Gogh, Talens Rembrandt, Karmańskiego w kostkach, dodatkowo
pędzle z wiewiórki, kozy, syntetyczne. I jeśli rzecz ujmiemy bardzo ogólnie,
moje wnioski są jednoznaczne- W AKWARELI NAJWAŻNIEJSZY JEST PAPIER.
Nie ma nic
bardziej frustrującego niż marszczący się, mało odporny i kiepsko chłonący wodę
papier z pulpy drzewnej. Natomiast bawełniane podłoże, z zastosowaniem dużej
ilości wody to coś, co człowiek jest w stanie opanować i nawet czerpać
przyjemność z tworzenia ;)
Wypróbowałam najbardziej dostępne w Polsce papiery, wykonane
w 100% z bawełny, wspominany wcześniej Canson Fontenay 300g/m2, Hahnemuhle
Turner 310g/m2, Arches 185g/m2 i 300g/m2. Bezdyskusyjnie moim ulubieńcem stał
się Canson Fontenay. Ja mam możliwość zakupu na sztuki arkuszy 56x76 cm za ok
15 zł i chętnie z tego przywileju korzystam, natomiast papier ten jest też
sprzedawany w blokach różnych formatów i dodatkowo występuje papier drobno i
gruboziarnisty. Dla mnie nie jest opłacalny zakup bloku, a arkusze, które
kupuję mam dwustronne- gładki od spodu i fakturowany z wierzchu.
Poniżej pokazuję prace wykonane na bardzo popularnym
papierze celulozowym Daler-Rowney Aquafine. Na samo wspomnienie o nim dostaję
nieprzyjemnych dreszczy, cieszę się, że rozsądnie zakupiłam jeden jedyny
arkusz.
I akwarele na Canson Fontenay:
A także Arches:
Mam taką uwagę od siebie, dla osób, które lubią
eksperymentować. Ja poruszając się w świecie sztuki szukam często nowych
rozwiązań. Bardzo łatwo ulegam rozmaitym inspiracjom i w jednej sekundzie
potrafię zacząć myśleć tylko o nowych rozwiązaniach i pomysłach. Dlatego
zastosowałam podłoże nietypowe- mianowicie zagruntowany farbą akrylową (lub
gesso) karton malarski o gramaturze 1200 g/m2.
Uzyskałam efekty zupełnie inne
od akwareli na papierze, ale to właśnie było moim celem. Liczyłam na większą
ekspresję i wyrazistość, co starałam się osiągnąć łącząc akwarele z węglem. No
cóż, nie będę się trzymać sztywnych ram, bo nie o to chodzi w tworzeniu.
Ostatni rok z akwarelą wspominam bardzo dobrze, nauczył mnie pokory i
wytrwałości, poza tym dobrze się bawiłam.
Jeśli chodzi o same farby nadal używam Cotmanów z dodatkiem
Van Goghów i Rembrandtów, z czego można uzyskać bardzo fajną paletę. Często
łączę fiolet z beżowo-żółtawym odcieniem w tle i jakoś nie mogę się przed tym
rozwiązaniem powstrzymać ;) Van Goghi są linią akademicką Talensa, Rembrandty
profesjonalną, różnią się ceną bardzo, jednak, jeśli ktoś nie ma w planach
wydawać dużo pieniędzy na farby, śmiało mogę polecić te tańsze, bo są naprawdę
w porządku, jeśli chodzi o jakość. Tubki pozostawiają wiele do życzenia, zakrętki
zasychają i sprawiają problemy przy próbie otwarcia, ale da się i do tego
przyzwyczaić.
Palety nie posiadam, jakoś tak się zwyczajnie nie złożyło.
Mieszam farby na bieżąco, a stale wykorzystuję stary talerz porcelanowy.
Polecam też pudełeczka po jajkach przepiórczych do mieszania odcieni.
Akwarela jest bardzo trudną techniką, wymagającą skupienia,
myślenia i wprawy. Owszem, można uzyskać niebywałe efekty, ale zanim opanujemy
tą umiejętność, możemy liczyć się z tym, że zmarnujemy sporo papieru.