Papier do pasteli ma wiele funkcji, które sprawiają, że
używanie suchych pasteli na zwykłym gładkim brystolu traci zupełnie sens.
Owszem, możemy coś narysować i na białym papierze do drukarki, ale w jakim
celu?
Wydaje mi się, że siadając do jakiejkolwiek pracy
plastycznej, naszym założeniem jest to, aby ją ukończyć i aby przetrwała ona
choć sam proces tworzenia, co w przypadku pasteli i pierwszej lepszej kartki
jest mocno wątpliwe.
Specjalny papier do pasteli ma za zadanie utrzymać pigment
dzięki swojej fakturze, podkreślać wyjątkowość śladu zostawionego przez sztyft,
wpłynąć pozytywnie na trwałość skończonej pracy. Zazwyczaj wybieramy papier
kolorowy, a odpowiednia barwa znacząco wpływa na końcowy efekt. Ja uwielbiam
pracować na papierze w odcieniach szarości, brązów, często też używam czarnego.
Na szarym podłożu nasz obiekt jest najważniejszy, wybija się z jednolitego tła,
a barwy pasteli są mocno podbite przez stonowany kolor. Biel staje się
wyrazista i mocno odznacza się w pracy.
Papieru do pasteli jest na rynku mnóstwo. Mamy bloki w
różnych formatach, białe, barwione i zebrane w różne gamy kolorystyczne,
czarne, są arkusze, które można zakupić pojedynczo, zazwyczaj wielkości A4,
50x70 cm lub 70x100 cm.
W Polsce najpopularniejszy zdaje się papier Canson
Mi-Teintes, jest chyba najłatwiej dostępnym w sklepach plastycznych podłożem do
pasteli. Występuje on w 50 barwach, formatach (od A4 do 75x110 cm), można go
kupić w blokach lub pojedyncze arkusze. Jego gramatura to 160 g/m2. Zawiera w
sobie 50% bawełny, jest bardzo odporny na ścieranie, nie zawiera kwasów, a jego
faktura plastra miodu pozwala utrzymać pigment pasteli i w wielu przypadkach
zwiększa atrakcyjność gotowej pracy. Gama kolorystyczna tego papieru jest
bardzo przyjemna dla oka (Color Chart),
każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Cena za arkusz 50x65 cm to ok. 5 zł,
czyli niewiele. Bardzo lubię ten papier, jednak dla mnie sporą wadą jest
tłoczony napis z brzegu papieru, który zawsze odcinam. Nieraz jest to 1 cm,
nieraz więcej (zależy w jakiej odległości od brzegu jest umieszczony napis).
Jak dla mnie jest to spora niedogodność, tym bardziej, że u mnie w sklepie
dostępny jest w formacie 50x65 cm, czyli jest 5 cm mniejszy niż np. Fabriano, a
dodatkowe centymetry odpadają z powodu tego tłoczenia. Przykładowa praca wykonana na Canson Mi-Teintes:
Kolejnym papierem, który dość łatwo można zakupić w sklepach
plastycznych jest Fabriano Tiziano. Tak samo jak Canson ma gramaturę 160 g/m2,
jest bezkwasowy, jednak ma o 10% niższą zawartość bawełny. Faktura jest
troszeczkę mniej przyjemna do rysowania, bo „dziurki” są głębsze. Gama
kolorystyczna jest uboższa i dla mnie nieco mniej atrakcyjna, jednak zawsze coś
z niego wybiorę (Color Chart).
Cenę ma podobną do Cansona za arkusz 50x70 cm. Jest sprzedawany w formacie A4,
50x70 cm, 70x100 cm oraz w blokach o różnej kolorystyce. Nie ma żadnych tłoczeń
i oznaczeń, w całości można go wykorzystać do pracy. Poniżej starsza praca wykonana na Fabriano Tiziano:
Ostatnio moim ulubionym papierem stał się welurowy papier
niemieckiej firmy Hahnemuhle. Jest to podłoże o gramaturze 260 g/m2, jednak
jest bardzo delikatny. Ma się wrażenie, że na papierowym podkładzie przyklejona
jest po prostu tkanina welurowa. Także papier ten nie ma faktury jak większość
papierów do pasteli, on jest mięsisty, gładki, ponieważ włosie jest równej
długości. Sprzedawany jest w blokach w trzech rozmiarach (biały i kolorowy)
oraz w arkuszach wielkości 50x70 cm (powyżej 15 zł za sztukę). Występuje
jedynie w 10 kolorach, jednak są na tyle neutralne, że bez problemu można
wybrać odpowiedni odcień i do portretu, do pejzażu i martwej natury (Color Chart).
Niestety bardzo łatwo go zniszczyć, sam nacisk ręki powodować może odgniecenia
na arkuszu, a szkic należy wykonywać bardzo rozważnie, gdyż wymazanie
czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe. Dodatkowym minusem jest to, że ciężko
na nim rysować pastelami w kredce. Używam pasteli Derwent oraz Gioconda
Kooh-i-Noor i obie firmy kiepsko sobie radzą na włochatym welurze. Nawet mocny
nacisk nie spowoduje, że ślad będzie doskonale widoczny i nasycony, dlatego
detale mogą być problemem. Sztyfty firm Kooh-i-Noor, Rembrandt,
Winsor&Newton, Renesans są bardzo dobrze widoczne i zostawiają wyraziste
kolory. Kolejną cechą papieru welurowego
jest to, że pasteli nie da się na nim rozetrzeć. Dla mnie to jednocześnie i
wada i zaleta, pracuje się kreską, co mi w zupełności odpowiada przy malowaniu
obiektu, przy tle hmmm no inna sprawa, bo jednak wolałoby się je rozetrzeć.
Poniżej przedstawiam konia arabskiego na jesiennym tle, które zostało
namalowane plamą prosto ze sztyftów. W tle są 3 lub 4 warstwy pigmentu. Praca
na tym papierze bardzo się różni od tych, z którymi miałam wcześniej styczność,
ale mimo niedogodności, bolącej ręki i delikatności uwielbiam go za efekty,
jakie można osiągnąć. Do portretów zwierząt jest wręcz idealny, sierść zyskuje
na miękkości, można świetnie oddać jej strukturę.
Przedstawione przeze mnie papiery do pasteli są tymi, które
na stałe zagościły w mojej twórczości. Innych nie będę opisywać, bo albo nie
miałam z nimi do czynienia, albo zbyt rzadko ich używałam.
Wiem na pewno, że spróbuję w najbliższej przyszłości
papieru, który wydaje się być idealny przy mojej tematyce, jednak jest trudno
dostępny i stosunkowo drogi. Mam nadzieję, że wkrótce będę mogła opisać moją
przygodę z Pastelmat Clairefontaine :)